Podczas urlopowych pobytów poza granicami naszego kraju, wielu z nas szuka restauracji lub barów, gdzie można znaleźć dania i napoje kuchni już nam znanej. Szczególnie dotyczy to krajów egzotycznych. Szkoda jednak nie spróbować smaków regionalnych, bo taka okazja może się nie powtórzyć. Ze względu na sytuację w Afryce Północnej, nie jest wykluczone, że mój pobyt w Egipcie był ostatni i więcej nie będę miał okazji korzystać z oryginalnej kuchni egipskiej.
Nie będę się zagłębiał w opisy dań egipskich, które próbowałem, bo znajdziecie je na blogach kulinarnych, łącznie z recepturą i sposobem przyrządzania. Wymienię tylko najbardziej popularne, które uważam za bardzo smaczne: kofta - mięso wołowe pieczone na rożnie, mocno przyprawione, torli - duszone warzywa dodawane do dań mięsnych, falafele - klopsiki i nieodłączny aysz, czyli cienko wypiekany chleb.
Dla mnie najważniejsze było spróbowanie kawy egipskiej, przygotowywanej w tradycyjny sposób. Omijając szerokim łukiem restauracje dla turystów, udało mi się znaleźć malutką kawiarnię z dwoma stolikami na zewnątrz, gdzie serwowano kawę i tylko kawę, oczywiście po egipsku.
![]() |
Przygotowywanie kawy w tygielkach |
![]() |
Młynki, a raczej młyny, do mielenia kawy |
Obserwowałem przygotowanie i sposób parzenia, a na zakończenie zaopatrzyłem się w kilogram kawy i tygielek mosiężny (kanaka) żeby po powrocie do Polski, jeszcze jakiś czas móc się delektować smakiem.
![]() |
Degustacja. Woda mineralna to zaopatrzenie własne. Do kawy podawana jest czysta woda, ale ze względu na obawy przed "zemstą faraona" wolałem wodę butelkowaną. |
![]() |
Moje zakupy "na później" |
Parzenie polega na wsypaniu do tygielka, wypełnionego w 2/3 zimną wodą, dwóch łyżeczek bardzo drobno zmielonej kawy, cukru (według uznania, ale zwyczajowo dwie kopiate łyżeczki) i kilku ziaren kardamonu. Podgrzewana woda powoduje tworzenie pianki, która podnosi się do brzegów tygielka i wtedy należy zdjąć go z ognia. Nie można dopuścić do wrzenia wody, bo gotowanie zabija aromat. Serwowana jest w małych kamionkowych filiżaneczkach. Jest bardzo mocna i słodka. Jak dla mnie - pycha.
Oczywiście trudno żeby w mieście parzyć kawę wkładając naczynie w gorący piasek przy palenisku, chociaż podobno dopiero tak parzona jest naprawdę „Egipska“.